Budda zostanie w areszcie? Sąd rozpatruje zażalenie obrony

Dodano:
Kadr z nagrania pokazującego moment zatrzymania Buddy
Sąd Okręgowy w Szczecinie zadecyduje o przyszłości Kamila L. Sędziowie rozstrzygną, czy youtuber znany w sieci jako Budda będzie mógł opuścić areszt.

Kamil L. trafił do aresztu w związku z przestępstwami karno-skarbowymi polegającymi. W toku śledztwa służby zatrzymały łącznie dziesięć osób, w tym partnerkę influencera – Aleksandrę K. ps. „Grażynka”. Podczas akcji funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 90 mln zł na rachunkach bankowych, 51 samochodów o szacunkowej wartości ponad 38 mln zł, nieruchomości o szacunkowej wartości 30 mln zł, sztabki złota oraz gotówkę.

Budda naraził państwo na utratę 60 mln zł?

Z ustaleń śledczych wynika, że Skarb Państwa miał stracić na działalność youtubera nawet 60 mln zł. Prokuratura przedstawiła Kamilowi L. oraz dziewięciu innym osobom zarzuty dot. kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było popełnienie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianiem nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz praniem brudnych pieniędzy.

Decyzją szczecińskiego Sądu Rejonowego Budda trafił do aresztu. Środek bezpośredni w postaci tymczasowego aresztowania zastosowano także wobec trzech innych osób.

Budda zostanie w areszcie? Sąd rozpatruje zażalenie obrony

W poniedziałek 28 października Sąd Okręgowy w Szczecinie zadecyduje, czy Budda będzie mógł opuścić areszt. Zażalenia obrony Kamila L. rozpatrzy sędzia Maciej Strączyński, były prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie. Na niejawnym posiedzeniu prawnik wysłuchał argumentów obrońców podejrzanych oraz prokuratora.

– Materiał dowodowy został w większości zabezpieczony. Dokonano również bardzo obszernych zabezpieczeń majątkowych. Podejrzani to bardzo młodzi niedoświadczeni życiowo ludzie o ogromnej popularności internetowej. Tego typu loterię były organizowane przez wiele ostatnich lat przez wielu bardzo znanych twórców – tłumaczyli Marta Kowalińska (pełnomocniczka Aleksandry K.) oraz Krzysztof Tumielewicz (obrońca Kamila L.).

– Były wydawane zezwolenia na ich organizacje, a służby temu się tylko przyglądały. Zabrakło jasnego komunikatu, co wolno, a czego nie wolno. To doprowadziło do takiej sytuacji, jaką obecnie się zmagamy – dodawali.

Źródło: Głos Szczeciński
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...